Witajcie, Kochani Biegacze! Nieważne, jak trafiliście na
tego bloga, zapewne zastanawiacie się, kim jestem i dlaczego założyłam tę
stronę. W tym miejscu pewnie oczekujecie typowego przedstawienia się z mojej
strony.
Owszem, mogłabym napisać: Jestem Julia, mam 15 lat, jestem z
okolic Warszawy i biegam na długie
dystanse.
Koniec, kropka, brak czegokolwiek, co zatrzymałoby Was
akurat na moim blogu i zmusiło do jakichkolwiek refleksji. Dlatego postanowiłam
nie przedstawiać się szablonowo. Zamiast tego, opowiem Wam moją historię.
Dlaczego zaczęłam biegać i jak to się (nie) skończyło.
A zaczęło się tak…
Gdy byłam mała, biegałam z tatą… Nie. Nie biegałam. Próbowałam
biegać. Skończyło się na trzech próbach. Nienawidziłam tego. Nie rozumiałam,
dlaczego tylu ludzi uprawia ten sport. Obudziłam się dopiero po kilku latach, w
gimnazjum.
Zaczęło się dosyć niewinnie. Maj 2017. Pierwszy kilometr,
może dwa na ścieżce wokół domu. Pot, zakwasy i motywacja do działania..
Początek był najgorszy, miałam zamiar przestać zaraz po osiągnięciu założonego
sobie celu. Kilka miesięcy później wkręciłam się na dobre. 2. września 2017. 4F
Piątka Praska – pierwsze zawody i pierwsza życiówka.
Kolejne treningi, tym razem z pasji. Maj 2018. Wiem, że
zrealizowałam swój cel ze zdwojoną mocą. Coraz mocniejsze jednostki treningowe.
Zaliczone kilka sobotnich Parkrunów na Warszawskiej Pradze w Skaryszaku.
Majówka 2018. Kolejny etap. Strój do biegania i buty wszędzie ze mną w walizce.
Biegam, gdzie się tylko da. Urokliwa wieś na Mazurach i sobotni Parkrun w
pobliskim Olsztynie. Weekend czerwcowy i trening po Praskich ulicach połączony
z poznawaniem czeskich parków. Wakacje. Energiczne poranki nad Bałtykiem z
letnimi hitami w słuchawkach. Koniec wyjazdów, początek września. Podsumowanie
wakacyjnych treningów kolejną 4F Piątką Praską. Moc żółtych koszulek i finisz w
mistrzowskim stylu. Nowy rok szkolny. Odreagowywanie stresu porcją wieczornych
przebieżek po mieście. 16. września. Razem z tysiącem innych super-dziewczyn
tworzymy błękitna falę na ulicach Warszawy. 5 kilometrów przy okazji ważnego
celu. Pomagamy innym kobietom pokonać walkę z rakiem. Ostatnia niedziela
września. Wielki Bieg ulicami Warszawy, a wraz z nim bieg na 5 km. Doping
kibiców równie mocny, a satysfakcja także wielka. Uśmiech na twarzy przy nowej
życiówce o 2 minuty krótszej niż ta rok temu.
Nie osiadam na laurach. Już 1. października przebiegam kilka
regeneracyjnych kilometrów. Wyznaczam sobie kolejne cele. 14 października,
Radość. Pierwsza dycha i sprawdzian przed listopadem. 11 listopada, 11:11,
Warszawa. Bieg na wynik i oddanie czci poległym w walce o Niepodległą. 24
lutego, Wiązowna. Wielka niewiadoma. Ponad 21 kilometrów, które czeka każdego
biegacza. Dużo bólu, dużo strachu, dużo endorfin. Sprawdzian przed maratonem
oraz test na wytrwałość. Ciekawość poznania nieznanego i doświadczenia
niedoświadczonego. Jedno pytanie. Czy moje marzenie urodzinowe się spełni? Czy wystartuję
mimo trzech tygodni przed regulaminową szesnastką? Zamiast się martwić,
trenuję.
Dużo biegam, ćwiczę i… zakładam tego bloga. Mimo młodego
wieku, chcę się z Wami dzielić moimi przemyśleniami na temat treningów,
relacjami z imprez sportowych oraz sporą dawką pozytywnej energii. Mam
nadzieję, że czytając moje wpisy, miło spędzicie ze mną czas i zarażę Was moją
motywacją. Do zobaczenia w kolejnych postach.
Komentarze
Prześlij komentarz